czwartek, 14 stycznia 2016

Drugi dzień - lepszy dzień.

Po wczorajszym treningu było źle, powoli dopadało mnie zwątpienie znowu, ale ni stąd ni zowąd jeszcze wczoraj otrzymałam tak wiele wsparcia i dobrych słów motywujących, że gdy rano dziś wstałam, mimo, że fakt - ociągałam się od zrobienia treningu - pomyślałam "ej no.. bo będziesz zaczynać znowu i znowu będziesz na siebie zła! a te wszystkie osoby, które Cię dopingują? nie możesz ich zawieźć" no to wstałam i od razu zrobiłam trening. Padłam na podłogę mega zmęczona, spocona jak świnia.. Ale dziś zrobiłam cały trening bez odpuszczania żadnego powtórzenia!
Jestem z siebie dumna! A dodatkowo na resztę dnia miałam tyyyyyyyyyyyyle energii!
I kolokwium na 4,5 :D
Coś fantastycznego. Dodatkowo wparcie od bratowej, która ćwiczy ze mną. To naprawdę daje kopa - nie wierzyłam w to wcześniej.

Zawsze chciałam schudnąć i nawet kilkadziesiąt razy się za siebie brałam - tak.. trzy dni to był max. Ale chyba nie miałam wcześniej takiej motywacji jak teraz. Od pewnego momentu stwierdziłam, że potrzebuję kogoś kto ze mną by się za to wziął - wtedy byłoby mi łatwiej. I tak czekałam aż ktoś się znajdzie. Znalazła się jedna koleżanka to trochę razem biegałyśmy ale to coś wypadło a to się nie chciało to się odpuściło a potem to już wogóle porażka..
Ale teraz nie.
Teraz muszę sama w tym wytrwać, fajnie jeśli znajdzie się ktoś z kim będzie można to podzielić bo to rzeczywiście łatwiej, ale przede wszystkim muszę sama. I tak oto motywujemy się razem z bratową i póki co jest super - to wspólne działanie dodaje skrzydeł i mobilizuje. Na razie nie ma co za dużo wychwalać, bo to drugi dzień ale wierzę w to, że nie odpuszczę! Mam nadzieję, że w razie zwątpienia będzie taki dobry duszek, który na to nie pozwoli!

Będzie dobrze!
Wierzę w to!
Damy radę!

środa, 13 stycznia 2016

Start. Znowu. Jeszcze raz.

Zaczynam. Po raz kolejny całkiem od nowa.
Słomiany zapał i głównie brak motywacji powoduje, że znów zaczynam.
Co zaczynam? Bloga zaczynam i zmiany zaczynam. Znowu.
Od początku tego roku stwierdziłam, że zabieram się za siebie tym razem skutecznie. Na samym początku przyplątała się choroba więc dałam sobie kilka dni żeby oswoić się tak w głowie z tym, że czas na zmianę i to tak konkretnie. Razem z moim Skarbem stwierdziliśmy, że czas coś ze sobą zrobić, bo zaczyna być tragicznie.
Tak więc dziś zaczęłam. Kolejny pierwszy raz.
Kolejna pierwsza notka. Kolejny pierwszy trening.
Umówiłam się dziś z Ewką na trening i po 20 minutach zaczęłam jęczeć jak bardzo jej nienawidzę. Po raz pierwszy , nie kolejny pierwszy, napisałam na profilu Ewki. Nie wierzyłam wcześniej w te komentarze pod komentarzami dziewczyn, w to wzajemne wsparcie jakie można tam otrzymać, w to że tam też są osoby takie jak ja - zaczynające po raz kolejny. Po zrobieniu jednego z programów Ewki z youtube, oblana potem ale usatysfakcjonowana, że się udało! Zmęczona jak diabli. Teraz powoli do głowy wskakuje to co zawsze: "zrobiłaś to raz i co? to nic nie da. i tak będziesz taka jak zawsze. bez sensu." ale za chwilę odezwał się facebook - komentarz pod moim komentarzem od dziewczyny, która tak jak ja zaczyna po raz setny i marzy o tym żeby sto pierwszej próby nie było. I powiem Wam, że zrobiło mi się lepiej. "Dam radę. Jutro zrobię kolejny krok w stronę lepszej mnie. Dam radę o siebie zawalczyć." Pomyślałam, że założę kolejnego bloga (kiedyś pisałam przez długi czas) i może tu też znajdę motywację. Mimo że robię to dla siebie i ze swojej własnej nieprzymuszonej woli to jednak ciężko mi w tym wytrwać i potrzebuję kogoś kto będzie mnie wspierał a może i będzie uczestniczył w tym ze mną.

Nie ma się co rozpisywać bardzo. Trzeba się wziąć do roboty. Pierwszy dzień za mną. Teraz sukcesywnie będę zmieniać siebie. Będę walczyć o swoje zdrowie i swoją sylwetkę! Koniec z jedzeniem czego popadnie i koniec z upokorzeniem na zakupach odzieżowych! Koniec z pytaniem o większy rozmiar!
Go, go, POWERRANGERS! :D